Wspomnienia Danuty Marek (Kusior)

marek 1Nazywam się Danuta Marek z domu Kusior. Byłam mieszkanką Prywatnego Żeńskiego Internatu Sióstr Urszulanek UR w Tarnowie przy ul. Bema 13, w latach 1985-1989. Życie w internacie w tamtych czasach wyglądało zupełnie inaczej niż dzisiaj. Obecnie w tym samym internacie, którego nazwa została zmieniona na: Bursa Sióstr Urszulanek, mieszka moja córka Joanna. Dzięki temu mam porównanie, jak na przestrzeni kilkudziesięciu lat zmienił się internat.marek 3

Mieszkałam w pokoju 4-osobowym z koleżankami, które uczęszczały do różnych szkół. Ja uczyłam się w Liceum Ekonomicznym, które sąsiadowało z internatem. Za moich czasów mieszkałyśmy w pokojach cztero-, pięcio- i sześcioosobowych. Nauka odbywała się na wspólnej dla wszystkich mieszkanek uczelni, a nie tak jak dzisiaj - w pokojach. Można było, jedynie za pozwoleniem Siostry Wychowawczyni, uczyć się w swoim pokoju, jeżeli była taka potrzeba. Czasem trudno się skupić, kiedy ok. 50 dziewcząt uczy się razem. W latach 1985-1989 wychowawczynią była s. Joanna Wawrzynów. Za porządek w internacie odpowiadały jego mieszkanki. Do naszych obowiązków należało sprzątnie jadalni, uczelni, korytarzy, pokoi i pryszniców po wieczornej toalecie według wyznaczonego grafiku. Te obowiązki nie były jednak uciążliwe, gdyż spędzałyśmy czas z koleżankami i mogłyśmy się lepiej poznawać w różnych sytuacjach. To, co od czasów mojego pobytu się nie zmieniło, to pyszne posiłki przygotowywane w internacie.

marek 2Wyjazdy do domu nie odbywały się w każdy piątek, tak jak to ma miejsce obecnie. Siostry organizowały nam różnego rodzaju rozrywki. Wspólnie wyjeżdżałyśmy na wycieczki do Tyńca, Barda Śląskiego, Kosarzysk... Odbywały się także nocne czuwania. Na jedno z nich zaprosiłam nawet mojego chłopaka, obecnie męża Pawła. Wychodziłyśmy również na nabożeństwa majowe czy różańce do kościoła Księży Filipinów w Tarnowie. Naszym ojcem duchownym był ks. Bańkowski.marek 4
W internacie zawsze było wesoło. Panowała domowa atmosfera. Jeżeli ktoś nie radził sobie z nauką, zawsze mógł liczyć na pomoc koleżanek. Poznałam wiele wspaniałych dziewcząt. Z niektórymi mam kontakt do dnia dzisiejszego. Cieszę się, że moja córka także mieszka w Bursie prowadzonej przez Siostry Urszulanki. Jestem o nią spokojna, bo wiem, że jest pod dobrą opieką. Czuję duży sentyment do tego miejsca.

                               Danuta Marek (Kusior)